środa, 15 lipca 2015

Wybaczanie jako siła pozytywna.

Osoba przebaczająca jest czasami pojmowana jako osoba słaba, ale przecież prawda jest zupełnie inna. Trzeba mieć wiele sił, żeby wybaczać, ponieważ wybaczanie zawiera w sobie ogromną moc. Zmienia ono zarówno ciebie, jak i osobę tobie najbliższą.
Nienawiść zaś wyrządza wiele złego nienawidzącemu. Rozmawiałem kiedyś z pewną młodą matką, najeżoną zawziętością. Rodzice jej męża powiedzieli jej coś niemiłego, miała miejsce nieprzyjemna scena i kobieta ta powiedziała: "Nigdy już nie będę miała tego samego uczucia do teściów. On, przepraszali mnie, ale nie mogę zapomnieć, co powiedzieli".
Zrobiło mi się jej żal, ponieważ to ona bardziej cierpiała z powodu nienawiści, niż jej teściowie. W rzeczywistości niebezpieczeństwo zawziętości, oszczerstw, gniewu i złości polega na tym, że takie postawy zżerają nas samych jak kwas (porównaj Ef 4,31-32). Nasza zawziętość nie tylko przelewa się na ludzi dokoła nas, ale pożera także nasze własne dusze.
Przyjaciółka Clary Barton, założycielki Amerykańskiego Czerwonego Krzyża, przypomniała jej kiedyś o pewnej brutalności, którą kiedyś jej wyrządzono. Zdawało się jednak, że Panna Barton nie pamięta tego faktu.
- "Nie pamiętasz tego? - spytała przyjaciółka. - Nie - padła odpowiedź
- ale dobrze pamiętam, jak o tym zapomniałam".
Nie można być wolnym i szczęśliwym, przechowując w pamięci stare żale, pozbądź się ich więc. Zbieraj znaczki pocztowe, monety, cokolwiek, ale nie zbieraj urazów. Tak jak nasza zawziętość wyzwala to samo uczucie u innych, tak miłość rodzi miłość. Bogu dzięki za tych wszystkich dynamicznych i twórczych ludzi, którzy mimo skrzywdzenia nie pozwalają na skumulowanie się na świecie tak wielkiej ilości nienawiści. Tacy ludzie zamiast oddawać cios, przebaczają.
Kiedy byłem studentem, mieszkaliśmy w takiej dzielnicy Los Angeles, w której było bardzo dużo dzieci, w tym wiele z biednych rodzin. Jedynym miejscem do zabawy była dla nich ulica i często zatrzymywałem się, aby porozmawiać z chłopcami i dziewczynkami. Pewnego dnia jakiś miły głos powiedział za mną: "Dzień dobry panie McGinnis".
Odwróciłem się i ujrzałem małą pieguskę w wieku siedmiu lub ośmiu lat. Jechała, chwiejąc się, na rowerze brata. Miała na sobie kostium kąpielowy i lizała lizaka. Jej oczy były niebieskie, jak zatoka w Santa Monica. Opuściła jedną nogę, żeby się zatrzymać, a ja powiedziałem: "Cześć mała, nie widziałem cię już tutaj od paru dni.
- Byłam na wycieczce.
- Gdzie?
- Pojechałam na dwa tygodnie do mamy, do Santa Barbara. Widzi pan, ona się wyprowadziła i więcej już z nią nie mieszkam".
Skrzywiłem się i zacząłem się zastanawiać, jak matka mogła zostawić tak wspaniałą dziewczynkę. Oczywiście nie wiem dlaczego życie jej matki tak się ułożyło, być może okoliczności były dla niej nie do przezwyciężenia. Jednak, czy nie zdaje sobie sprawy, jak zawzięta kobieta wyrośnie z jej córki? Wówczas zatrzymałem się, żeby popatrzeć jak dziewuszka odjeżdża na rowerze, szczęśliwie liżąc lizaka. Zdałem sobie sprawę z tego, że ona wcale nie jest zawzięta. Otrzymała cios, o który nie prosiła, i na który nie zasługiwała. Nie oddaje go jednak dalej. Dla niej ważniejsze jest słońce i szczęście. Zatrzymała się, by powiedzieć mi "Dzień dobry, panie McGinnis" i żeby opowiedzieć mi o swojej podróży. Jeżeli więc dalej będzie szła przez życie nie "kolekcjonując" żali, a uśmiechając się w odpowiedzi na cios, z pewnością wyrośnie z niej piękna i czarująca kobieta.


Fragment książki Alan Loy McGinnis „Sztuka Przyjażni”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

WROTYCZ na kleszcze i inne robaki. Właściwości i zastosowanie wrotyczu ...