środa, 15 lipca 2015

Bądź pierwszym, który zakopie topór wojenny.

Jeżeli przebaczamy pozytywnie, przejmujemy inicjatywę. W tym miejscu mam wielką trudność. Gdy ktoś przeprasza, zazwyczaj ma chęć zakopać topór, ale gorzej jest, gdy zostałem urażony (albo sądzę, że tak było), a przeciwnik nie zdaje sobie nawet sprawy ze swego błędu.
Co począć z osobą, która jest na tyle nieznośna, że nigdy nie mówi "przepraszam"? W tym miejscu wiele zrozumiemy, przyglądając się jak Chrystus nam przebacza. Wstrząsającą dla nas rzeczą jest, że Bóg nie czekał aż Go przeprosimy, zanim przysłał nam swojego Syna. "Bóg zaś okazuje nam swoją miłość przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami." (Rz 5,) To znaczy nie czekał na naszą skruchę, na zmianę naszego sposobu życia. Gdyby czekał, oczywiście nie okazalibyśmy skruchy. Lecz On okazał nam swą Miłość przez to, że wybaczył nam, kiedy na to nie zasługiwaliśmy, ani nawet o to nie prosiliśmy.
Kiedy ktoś tak cię pokocha, chcesz się zmienić. Pomyśl przez chwilę o ludziach, którzy mieli na ciebie dobry wpływ, którzy wyłuskali z ciebie to, co w tobie najlepsze. Czy nie są to ludzie, którzy mieli inicjatywę w stosunku do ciebie, którzy w ciebie wierzyli, i którzy przebaczali ci twoje błędy? Zmieniłeś się, ponieważ zaakceptowali cię takim, jakim byłeś.
W powieści Jamesa Hiltona pt: "Do widzenia, panie Chips", bohater jest nieśmiałym, głupkowatym nauczycielem, niezdarnym i nieatrakcyjnym na tuzin różnych sposobów. Spotyka kobietę, zakochują się w sobie i pobierają się. Właśnie przez nią staje się miłym, łaskawym i przyjacielskim człowiekiem na tyle, że w końcu staje się najbardziej kochanym nauczycielem w szkole. W miłości zawarta jest potencjalna pozytywna siła.
Co miał na myśli św. Paweł pisząc w swym hymnie do miłości, że "Miłość (...) nie pamięta złego (...)"? (1 Kor 13,5) Sądzę, że miał na myśli to, że aby kochać trzeba wierzyć, że charakter człowieka się zmienia, że zmiany w ogóle istnieją, że ludzie okazują skruchę i że czasami się zmieniają. Innymi słowy twierdził, że kiedy łączą nas z kimś stałe kontakty, należy żyć teraźniejszością, a nie przeszłością, ponieważ wcześniej czy później, w każdej relacji międzyludzkiej, ktoś zostanie urażony. W chwili słabości ukochana osoba zostawi nas, skrytykuje bardzo, onieśmieli, albo w ogóle od nas odejdzie. Jeżeli zatrzymamy w pamięci te złe postępki, nasz kontakt będzie stracony. Prowadzenie zaś szczegółowych "wykazów" czyichś postępków prowadzi nas do oskarżania bliskich, ponieważ mamy zazwyczaj krótką pamięć, jeśli chodzi o nasze własne błędy.
Gdy więc chcemy autentycznie przebaczać, musimy tolerować postępowanie innych tak samo, jak tolerujemy siebie samych. Zwróćmy uwagę na to, jak wyrozumiali potrafimy być w stosunku do własnych "faux pas" interpersonalnych: nie zamierzaliśmy popełniać błędu, albo nastąpił on w momencie stresu, albo nie byliśmy tamtego dnia w nastroju, albo następnym razem będzie już lepiej. Nie widzimy siebie takimi, jakimi naprawdę jesteśmy, ale takimi, jakimi chcielibyśmy być, podczas gdy innych widzimy dokładnie takimi, jakimi są. Jezus w takich kontaktach jak ze św. Pawłem, czy kobietą przy studni, widział ich takimi, jakimi próbowali być i takimi, jakimi mogli się stać. Rozszerzmy ten sposób rozumowania na wszystkich naszych bliskich, może on pomóc w budowaniu prawdziwych głębokich przyjaźni.

Fragment książki Alan Loy McGinnis „Sztuka Przyjażni”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

WROTYCZ na kleszcze i inne robaki. Właściwości i zastosowanie wrotyczu ...