sobota, 15 października 2016




Kiedy łupie w kręgosłupie

Trudno znaleźć człowieka, którego nie męczyłyby bóle w stawach i kościach. Tym,
którzy cierpią jest wszystko jedno, jak nazwiemy ich chorobę: reumatyzm, artretyzm czy
osteoporoza. Ból przez to się nie zmniejszy. W swojej praktyce leczniczej spotkałem wielu
cierpiących. Były między nimi dzieci, młodzież, ludzie w średnim wieku. Ale szczególnie żal
mi starszych osób, bo są one, jak nikt inny nieszczęśliwe i bezradne. My, młodsi nie widzimy
ich męczarni dlatego, że coraz rzadziej można spotkać na ulicach rześkich i cieszących się
życiem ludzi w podeszłym wieku. Z reguły siedzą oni w domach sam na sam ze swoimi
dolegliwościami. Większość z nich zmęczyła się już życiem. Nocami cierpią na bezsenność,
ich ruchy są ograniczone, w głosie brzmi smutek, a w oczach widać zmęczenie (w naszej
świadomości jest głęboko zakorzeniona myśl, że jeżeli ma się 70 lat i jesz cze się żyje, to już
jest dobrze). Jedyne, co mogą ci ludzie usłyszeć na pocieszenie to „nie denerwuj się, co robić
- starość nie radość”. Tak mówimy my, młodsi, nie myśląc o tym, że może przyjść czas, kiedy
i nam będą mówić z wielkim współczuciem podobne słowa pocieszenia. Myśl, że z wiekiem
człowiek zaczyna chorować stała się w naszej świadomości powszechna. W ciągu ostatnich
dziesięcioleci wychowywane są pokolenia ludzi, którzy nie chcą zrozumieć, że lekarstwa
powinny być stosowane tylko przez bardzo kró tki okres czasu, w momencie krytycznym. W
ciągu całego życia człowiek powinien sam troszczyć się o swoje zdrowie. Medycyna to tylko
sztuka leczenia chorób (proszę zauważyć - nie człowieka, a jego choró. Człowiek, jeśli chce
być zdrowym, zawsze powinien p amiętać o czterech zasadach, na których opiera się jego
zdrowie. Są to: prawidłowe oddychanie, aktywność fizyczna, prawidłowe odżywianie i
biologiczna czystość wewnątrz naszego organizmu. I jeżeli o odżywianiu, oddychaniu i
wysiłku fizycznym mamy jakieś po jęcie, to o czystości wewnątrz naszego organizmu nie
mamy pojęcia w ogóle. Ciągle słyszy się oburzone głosy: ziemia jest „przekarmiona”
nawozami, w rzekach płynie zatruta woda, powietrze napełnione jest ołowiem itp. A czyż
otaczające nas środowisko nie jes t lustrzanym odbiciem naszego własnego ciała? Proszę
stanąć przed lustrem i spojrzeć na siebie z boku: kręgosłup przypomina znak zapytania, plecy
zgarbione, pierś zapadnięta, brzuch wysunięty do przodu. Podczas marszu z trudem zginają
się kolana, ruchy szyi są ograniczone, przy każdym skręcie szyi słychać chrupanie. Po
każdym, nawet niewielkim wysiłku bolą nogi, plecy, a wszystko to można zaobserwować u
większości ludzi już w wieku 40 lat.
Popatrzmy, jak zachowują się ludzie przed świętami. Ociężali od zbęd nych
kilogramów, z obrzękłymi, opuchniętymi twarzami i rękoma, z nabrzmiałymi żyłami na
nogach dźwigają ogromne pudła z ciastami, torby z mięsem, kiełbasą, wędliną i wszystko to
w takich ogromnych ilościach! Jeśli spojrzeć na nich z punktu widzenia osoby, znającej
elementarne zasady biologii, ludzie ci są samobójcami. Nie chcą zrozumieć, że spożywanie
wyrobów z białej oczyszczonej mąki prowadzi ich do cukrzycy, mleko, które dodaje się do
ciasta powoduje zakłócenia w procesie trawiennym i choroby wrzodowe, ż e biały cukier
zakłóca proces przyswajania wapnia i prowadzi do osteoporozy, a smaczna tłusta kiełbasa i
wędlina napełnia organizm kwasem moczowym oraz niosącym choroby cholesterolem, które
szczelnie „cementują” naczynia krwionośne, stawy i mięśnie, od cze go ciało staje się jak z
drewna. A po obfitym świątecznym posiłku biedny, nadęty jak balon żołądek uciska leżące w
pobliżu organy - od tego serce zaczyna niepowstrzymanie kołatać, potwornie boli głowa.
Wtedy ręka sięga po jakąś tabletkę, aby ulżyć w tym st anie „rozbicia”. Jeśli są to antybiotyki
lub środki przeciwbólowe, to na pewno z czasem rozwinie się dysbakterioza (naruszenie
normalnej flory bakteryjnej), a to już jest huragan zupełnie nieprzewidywalnych
biochemicznych zakłóceń w układzie pokarmowym, sp owodowanych działalnością
pasożytów, które zastępują normalną mikroflorę. A normalna, zdrowa mikroflora układu
pokarmowego to nasza odporność, nasza enzymatyczna i witaminowa „fabryka”. Dlaczego
sięgając po biały ratunkowy krążek nie myślimy o tym, że nawet niewinna tabletka aspiryny,
choćby w dawce, jak dla dziecka, powoduje mikro krwotoki w żołądku (3 ml krwi). Jest to
niewielka rana, ale ileż takich ranek ma nasz biedny żołądek, który przyjmuje „garściami”
tabletki przeciw różnym chorobom? Właśnie dlatego w wyjałowionym układzie
pokarmowym gospodarzą grzyby i drożdże, co powoduje wzdęcia jelita, choroby żołądka,
kamienie w wątrobie i w nerkach. Dlaczego nikt nie chce pomyśleć o tym, że przyroda nie
zakodowała w nas zdolności przetrawienia antybiotyków, lek ów psychotropowych oraz
środków przeciwbólowych, a oprócz tego pozbawiła nas zdolności unieszkodliwiania
wszystkiego tego, co zostaje po przyjęciu lekarstw? Obce dla organizmu trujące związki
latami pozostają w naszym ciele, wytrącając z normalnego rytmu w szystkie procesy obronne
wewnątrz organizmu. A jeżeli ciągle przyjmuje się lekarstwa (a z reguły większość ludzi tak
robi), to nieunikniona jest katastrofa zwana lekomanią (uzależnienie od leków). Zjawisko to
obserwuje się u prawie 60% chorych. Powiem więc ej: 20% w ogóle nie toleruje lekarstw
(mam na myśli różne alergie na środki farmakologiczne).
Pragnę, żeby mnie Państwo prawidłowo zrozumieli: nie jestem przeciwnikiem
lekarstw, po prostu chcę zwrócić uwagę na to, że każdy lek jest trucizną w małej ilości i
przyjmować go należy tylko w skrajnych przypadkach. Mądry Galen powiedział: „Człowiek
umiera nie od chorób, a od lekarstw.” Powiedziane genialnie! Nic dodać, nic ująć.

  Z książki Michała .Tombaka "Uleczyć nieuleczalne"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

WROTYCZ na kleszcze i inne robaki. Właściwości i zastosowanie wrotyczu ...