RZECZ O JEDZENIU
Natka Pietruszki - królową stołu, a jak stołu to i balu :) rewelacyjnie prozdrowotna, odżywcza, oczyszczają
ca, przeciwzapalna, regenerująca, a przede wszystkim nieprawdopodobnie smaczna :)
Świeża natka pietruszki ma silny, dla mnie przyjemny zapach, może być afrodyzjakiem dla jej koneserów.
Niestety nie wszyscy maja taką samą sensorykę, dlatego proponuję jeszcze inne rozwiazania konsumpcyjne tej chyba dość powaznie u Polsce docenianej przyprawy kuchennej.
Przygotowana w ten sposób natka pietruszki zawiera w sobie beta karoten i az wszystkie witaminy A, E, K i D rozpuszczalne i metabolizowane jedynie w obecności tłuszczy. Moja propozycja polega na robieniu z natki dipu i pesto, który nie tylko smacznie smakuje i jest dodatkiem do praktycznie wszystkich gotowych dań, zup, kasz, makaronów, pieczywa, warzyw...etc. ale przede wszystkim jest synergicznie tzn. podnoszacym działanie poszczególnych składajacych się nań pojedyńczych składników - pokarmem odżywczym.
To pesto i dip z natki pietruszki, oleju lnianego, czosnku i dobrej organicznej soli obfituje w minerały; wapń, żelazo, magnez, potas, sód, cynk, fluor. Witaminy podstawa to C potem PP, kwas foliowy wspomagajacy działanie żelaza, a żelazo wspomaga Wit. C.
Te minerały i witaminy pobudzają metabolizm białek i wody, rozpuszczają nagromadzone w organiżmie śluzy.
Obecny w natce pietruszki chlorofil oraz polifenole w postaci; luteoliny i apigeniny sa silnymi antyoksydantami oraz odkażajacymi antyseptykami, działajacymi przeciwzapalnie, nie wspominajac o silnym oczyszczaniu z grzybicy, bakterii a nawet wirusów.
Moja propozycja maceracji natki pietruszki ma na celu podniesienie jej synergii działania oraz rozpuszczenia np. obecnego w natce pietruszki kwasu szczawiowego, który podczas maceracji ulega rozkladowi na substancje proste i w ten sposób nie stanowi zagrożenia dla krystalizacji jego soli, ktore odkładaja sie w naszych nerkach i stawach. Ponadto taki macerat rozpuszcza dodatkowo kryształki soli moczanowych będace wynikiem metabolizmu białek. Szczególnie jego nadmiaru i to w postaci zdenaturalizowanej.
Kwas foliowy, Wit. C i żelazo zasilają poziom hemoglobiny w krwinkach czerwonych naszej krwi ( namnażają nowe komórki i wspomagają ich dojrzewanie ) - odpowiedzialnych za transport substancji odżywczych i tlanu do wszystkich komorek organizmu. Co w konsekwencji odkwasza i rozrzedza krew, a ta oczyszcza naczynia krwionosne z osadów blaszki miażdżycowej i reguluje od razu krążenie krwi.
Chlorofil, fluor i wapń - rozpuszczają śluzy, a tym samym oczyszczają zatoki, płuca i górne drogi oddechowe. Przeciwdziałając infekcjom np. katar, kaszel oraz migrenie.
Kwasy tłuszczowe natki i oleju lnianego; alfa linolenowy OMEGA - 3 w oleju lnianym wystepuje w proporcji powyżej 60 %, ktorego niski poziom w organizmie jest przyczyną spadku witalnosci i wypalenia pamięci, oslabienia wzroku i odporności neurologicznej. Ponieważ kwas alfa linolenowy jest podstawowym kwasem tłuszczowym budującym strukturę i elastycznośćć (przepuszczalność) błon komórek mózgu - neuronów oraz komorek systemu nerwowego.
Ponadto kwas ten regeneruje skórę, paznokcie i włosy, ale tą regeneracje jeszcze dodatkowo wspomagają wszystkie substancję aktywne, ktore maja wpływ detoksykacyjny na organizm, krew i wątrobę. Spowodowane to jest obnizeniem trójglicerydów (przez proces stymulacji ich rozkładu) oraz cukrów w krwi.
Dodatkowo, obecna w oleju lnianym lignany to polifenole, które regulują i to powaznie gospodarke hormonalną, oczyszczają (jako anty oksydanty) odżywiają i regeneruje neuroprzekaźniki odpowiedzialne za przenoszenie informacji w ciele.
Takie pesto to potężny - ANTYOKSYDANT przeciwzapalny i odmładzajacy.
Uwalnia z i zapobieha - anemii oraz zmianie reumatoidalnej, systematycznie rozpuszcza kamienie w nerkach
Bez obecnosci DOBRYCH czyli aktywnych, a nie rafinowanych/zniszczonych - kwasów tłuszczowych nie zachodzi rozkład i metabolizm ; białek, minerałów i witamin.
Informacja dla tych, którzy uważają, że omega - 3 jest szkodliwy bez odpowiedniej proporcji z omega 6 i 9 jest taka, ze, aby ta proporcja była właściwa i ciągła. wystarczy do takiej potrawy czy diety dodawać codziennie orzeczy i bardzo wazne nasion (dynia, sezam, czarnuszka, chia, amarantus itd.) a przede wszystkim słonecznika obfitujacego w omega - 6
A pestki słonecznika i orzech włoski to doskonały nośnik i emulgator do wszystkich - pesto i dipów.
WEGAŃSKA RAW w - zetka
Zrobiłam :) i rzeczywiście jest to "bomba" energetyczna na samych żywych i organicznych kaloriach. Dostarcza nam takiego zastrzyku energii, soli mineralnych, witamin, naturalnych aminokwasówi oraz nierafinowanych kwasów tłuszczowych i prostych cukrów, cukrów nie powodujacych fermantacji w układzie pokarmowym.
Po takim kawałku wegańskiej w-zetki i kubku gotowanej zbożowej kawy - podnosi się nasz potencjał energetyczny nie tylko ciała, ale przede wszystkim w psychiki :)
W swoim przepisie zamiast czekolady użyłam czystego kakao, które rozprowadziłam w ciepłym mleku roslinnym z dodatkiem melasy i nierafinowanego oleku kokosowego. A do bitej śmietany z mleka kokosowego dodałam zamiast miodu syrop klonowy w ilości 2 pełne łyżki (można również, zamiennie dodać zmielony na puder nierafinowany cukier trzcinowy). Natomiast do owoców zamiast pulpy z migdałów (która nie koniecznie zawsze jest pod ręką, a orzechy zawsze jakieś, możemy sobie wcześniej namoczyć) dodałam namoczone wcześniej orzechy nerkowca, które zblendowałam razem z owocami.
http://gurbacka.pl/slodka-w-zetka-bez-glutenu-cukru/
PASZTET Z OKARY - jako zamiennik żywności pochodzenia zwierzęcego. Okara to błonnik - tzw. śruta sojowa, która jest produktem "ubocznym" w produkcji mleka sojowego.
Okara
jest cennym błonnikiem o dużej zawartości protein, kwasów tłuszczowych,
choliny, witamin głównie A i E i grupy B oraz minerałów: żelazo,
fosfor, magnez, wapń, potas, sód
Oczywiście
najlepiej przygotować okarę i tofu samemu. Jest to bardzo proste. 400
gram ziarna przemywamy pod bieżącą wodą, wsypujemy do miski i zalewamy
trzy razy wiekszą ilościa wody niż jest ziarna ponieważ podczas
namaczania ziarno wchłonie wodę i uwolni wszystkie inhibitory, goryczki i
inne substancje chemiczne (dla człowieka szkodliwe) chroniące ziarno
przed zewnętrzną ingerencją "szkodników". Ziarno moczymy minimum 12
godzin. Namoczone ziarno partiami wsypujemy do blendera i zalewamy taką
iloscia wody, aby przykryła ziarna, następnie każda kolejną partie
wsypanego ziarna dokładnie blendujemy do konsystencji gęstej śmietany. W
dużym garnku ( 10-litrowym) gotujemy około 2 litrów wody i do tej wody
wlewamy kolejne partie zblendowanego ziarna, mieszając je w garnku, aby
sie nie przypaliły. Zanim zblendujemy ziarno, to zawartość garnka zdąży
się zagotować. Wtedy od razy wyłączamy gaz i dobrze wszystko mieszamy,
aby cząsteczki białka oddzielić od włókien błonnika. Trzeba pomieszac
tak ze trzy razy z kilku minutowymi odstępami. Następnie zawartość
garnka przelewamy przez sito wyłożone gazą do drugiego, wczesniej
przygotowanego garnka. W sicie z gazą zostaje nasza okara a w drugim
garnku mamy czyste mleko sojowe. Garnek z mlekiem sojowym ponownie
umieszczamy na gazie i doprowadzamy do wrzenia. W momencie wrzenia
wlewamy do mleka 1 szklanke ciepłej wody z rozpuszczoną w niej 1
łyżeczką gorzkiej soli - magnezu siarczan (kupujemy w aptece) Po wlaniu
roztworu gorzkiej soli, mleko zacznie sie rozwarstwiać. Należy go
zagotować i wyłączyć gaz. Pozostawić mleko na 5 minut w garnku na
rozgrzanym palniku, aby się dobrze ścieło. Następnie, takim samym
sposobem co okarę, przecedzić mleko przez sito z gazą. W gazie zostanie
Tofu.
Tofu należy dokładnie odcisnąć i albo przełożyć do pojemników dla uformowania kostki, albo do innego naczynia.
Okara jest półproduktem z którego możemy robić pasztety, pasty do chleba, smalec wegański, ciasteczka i ciasta.
Z 400 gram suchego ziarna soi otrzymujemy ~750 gram okary i ~200 gram tofu
Przepis na pasztet z okary
SKŁADNIKI:
750 gram okary
1 duży korzeń pietruszki
1 duża marchewka
3 średnie cebulę
3 ząbki czosnku
1/4 szklanki oleju
3 łyżeczki wędzonej papryki
3 łyżeczki (czubate:) majeranku
3 łyżeczki zmielonej kolendry
1/4 łyżeczki chili
4 łyżki mąki ryżowej
I albo...(według osobistych preferencji) 3 łyżki soja sos, albo 2 łyżki płatków drożdżowych
jeżeli
+ płatki drożdżowe to jeszcze należy + łyżeczkę octu jabłkowego dla
podniesienia smaku i walorów odżywczych drożdży. W fermentownym sosie
sojowym mamy to naturalnie. Przez dodanie fermentów/kiszonek - zwiększa
się biodostępność soli mineralnych.
Sól i pieprz do smaku
PRZYGOTOWANIE:
cebulę
szatkujemy/kroimy w kostkę, pietruszkę i marchewkę ścieramy na tarce na
grubych oczkach. Warzywa razem z obranym czosnkiem wkładamy do blendera
i blendujemy na gładko, następnie + wszystkie przyprawy i olej i
jeszcze razem blendujemy do połączenia sie składników. W dużej misce
mieszamy razem zawartość z blendera i błonnik okary oraz mąkę ryżową.
Dosmaczamy solą i pieprzem. Odstawiamy na 2-3 godziny do lodówki dla
przemacerowania sie składników.
Blachę
smarujemy olejem i posypujemy bułką tartą z otrębami, wykładamy ciasto
do blachy i wstawiamy do rozgrzanego do 220 st. piekarnika, po włożeniu
blachy z pasztetem zmniejszamy temperaturę do 180 st. i pieczemy w
takiej temperataurze ok. 1.5h aż ciasto zacznie odstawać od ścianek
blachy. Po upieczeniu zostawiamy do całkowitego wystygnięcia, a dopiero
wystudzone wyjmujemy z blachy.
ZUPA DANIE - tradycyjny hinduski dahl Z KISZONĄ CYTRYNĄ - na tych, co nie przepadają za hinduską kuchnią, a lubią wyrafinowane smaki - ta zupa z pewnością zrobi wrażenie.
Kiszona
cytryna wprowadza do naszej diety ogromne walory smakowe, a przede
wszystkim naprawdę działa PRO i PRE-bitycznie. Jej naturalne soki
owocowe (cytrynowy), organiczna wit.C, polifenol - Rutyna, która
wystepuje obficie w skórce cytryny - jest jej, wit. C, naturalnym
konserwantem oraz stymulatorem aktywności.
Akurat w kiszonej cytrynie i jej fermencie (soku z kiszenia) mamy bogactwo żywych enzymów i to w ogromnej ilości.
Nie
będę pisała jakie oprócz tego bogactwo witamin i soli mineralnych
zawiera cytryna. To sobie każdy może wystukać, jak mawia do mnie mój syn
:) u "wujka" google
Kiszona cytryna
jest niesamowicie aktywnym probiotykiem - aktywizujacym procesy
przemiany materii oraz zawiera szereg substancji czynnych obdudowujących
zaburzoną florę bakteryjną jelit - chociażby pektyny.
Problem jest jednak w tym, że trzeba sie z nimi delikatnie obchodzić, aby ich nie zniszczyć podczas gotowania.
Teraz
o ziarnach, będą nam potrzebne ziarna czerwonej soczewicy, a wiem, że
lekcewazymy ich obróbkę termiczną ponieważ są bardzo delikatne i
szybciutko się rozkładają.
Otóż, żadnych ziaren nie używamy od razu do gotowania. Wszystkie ziarna należy wcześniej namoczyć.
Dlaczego ?
Ziarna
to produkt biologiczny, czynny pozostający w stanie uśpienia -
hibernacji. Znaczy to tyle, ze jego aktywność biologiczna została
uśpiona przez samą naturę, która wykorzystuje do tego celu zwiazki
chemiczne zwane - inhibitorami. Inhibitory dla organizmu człowieka są
szkodliwe. Hamują trawienie samego pokarmu oraz degenerują ścianki błony
śluzowej przewodu pokarmowego - blokując działanie soków trawiennych.
Dlatego,
każde ziarno (orzechy również) przed spożyciem należy namoczyć w celu
uwolnienia z jego struktury inhibitorów, które łatwo rozpuszczaja sie w
wodzie i utleniają. Ziarno moczymy co najmniej 1 godz. a najlepiej 3h.
Wtedy mamy pewność, że ziarno nie tylko uwolniło inhibitory, ale również została pobudzona eneria życiowa ziarna.
Bez tej energii niestety nie zachodzą zadne procesy biologicznie - życiodajne.
Namoczone
ziarno jest żywe i nie trzeba go długo gotować, poniewaz długa obróbka
termiczna niszczy jego strukturę budowy białka - denaturalizując je.
Obróbka termiczna natomiast musi byc tak precyzyjna, aby nie naruszyć
białek, a rozszczepić strukturę błonnika, ktory potrzebuje i wody i
temperatury, aby rozłożyć cukry do postaci - prostej.
Organizm
przyswaja cukry w postaci prostej, więc jeżeli zaaplikujemy do jelit
cukry w postaci złożonej - polisacharydy. Musimy mieć swiadomość, że
organizm zmuszony jest je rozłożyć, aby następnie z nich skorzystać.
Zresztą dotyczy to wszystkich cząsteczek: białka, tłuszczy, witamin i
minerałów. Z cukrami jest o tyle problem, że ogromnie dużo znajduje sie
ich w formie syntetycznej sacharozy i postaci glukozowo-fruktozowej
niemalże we wszystkich produktach - przemysłu spożywczego - i to nie
tylko w słodyczach. Postać syntetycznego cukru jest obecna wszędzie -
ponieważ jest to jeden z elementów budujących smak oraz podstawowy
konserwant.
Kiedy mamy problemy
trawienne to znak, że już jelita nie rozkładają tego cukru, a procesy
jego fermentacji (naturalne zjawisko rozszczepiania i aktywowania
cukrów) niszczą naszą odporność i gospodarkę hormonalną, a najważniejszy
w tym wszystkim jest - mózg, którego komórki są niedożywione i wiecznie
zestresowane.
Wtedy cukry łaczą sie z
takim samym procesem, jakim jest brak możliwości rozszczepiania białek w
dwunastnicy na aminokwasy, cukry przyklejają sie do białek i zlepiają w
konglomeraty, a krew roznosi ten "śmietnik" po organizmie, konglomeraty
osiadają w naczyniach w formie blaszki miażdżycowej. Co dalej ?
Wiadomo...
Składniki na trzy duże porcje zupy:
== 150 gram namoczonej czerwonej soczewicy
== 2 średnie cebule
== 3 świeże pomidory, albo ze słoika/puszki
== 2 wyszorowane ziemniaki (niekoniecznie, ja osobiście lubię)
== 3 łyżki gęstego mleka kokosowego
== 2 łyzki oleju kokos nierafinowany
== 3 łyżki oleju z pestek winogron
== 1 łyżka liści cuury
== po 2 łyżeczki (z górką:) mielonego; kuminu, kolendry, gorczycy
== 1 łyżeczka płaska kurkumy
== 1 łyżeczka zmielonego suszonego czosnku (nie granulatu - jest modyfikowany)
== 1/4 łyżeczki chili
== 1/4 cząstki kiszonej cytryny
== 5-6 łyżek soku z kiszonej cytryny
== sól
Przygotowanie:
Pomidory parzymy i zdejmujemy skórkę, cząstkę kiszonej cytryny rozdrabniamy + do pomidorów i blendujemy.
W
garnku nastawiamy 1 litr wody, jak się zagotuje wrzucamy namoczoną
soczewice i rozkrojone na cztery cząstki ziemniaki, zmniejszamy ogień i
powolutku pyk, pyk, pyk - się gotuje :) A my w tym czasie rozgrzewamy,
oczywiscie na żeliwie :) oleje, łaczymy je i na rozgrzane + poszatkowaną
cebulkę, cebulkę już ciepłą, należy lekko posolić, ponieważ cebula ma
dużo związków eterycznych, ktore są pobudzane podczas obróbki termicznej
dawką soli mineralnych znajdujących sie właśnie w dobrej - organicznej
soli.
Dlatego również na gorącycm oleju pobudzamy rekacje chemiczne związków mineralnych znajdujących sie w przyprawach.
Wszystkie minerały/sole mineralne - TO SOLE.
Jak
cebulka zmięknie, 2 minuty, zgarniamy ją na jedną stronę patelni,
patelnie lekko przechylamy, aby rozgrzany olej wyciekł spod cebulki na
drugą stronę i na ten olej wrzucamy przyprawy (liść cuury też),
rozprowadzamy je w oleju do uwolnienia zwiazków czynnych (15-20 sekund)
następnie łaczymy z cebulką, mieszamy jeszcze ok.1 minuty dla dobrego
połączenia się składników. Wyłączamy gaz i dajemy 5 minuty czasu na
przemacerowanie się pod szklaną pokrywką.
A
my w tym czasie wrzucamy do gotującej się soczewicy zmiksowane z
cytryną pomidory i lekko podnosimy płomień gazu, jak soczewica zacznie
sie gotować z pomidorami, odczekamy 2 minuty dla dobrego połączenia sie
składników i + do soczewicy cebulkę z przyprawami, mieszamy i + mleko
kokosowe. TERAZ potrawe solimy ( ale nie za dużo ponieważ na samym końcu
+ sok z kiszonej cytryny, ktory w sposób naturalny jest słonawy) Jeżeli
danie, które gotujemy jest za gęste to MOMENT JEGO SOLENIA jest
jednoczesnie momentem + (zawsze gotującej się) wody, w celu uzyskania
odpowieniej dla nas gęstości. Całość, na lekkim już ogniu pyk,pyk, gotujemy jeszcze razem 5 minut dla uzyskania kremowej konsystencji.
Wyłączamy gaz i równolegle wlewamy do zupy sok z kiszonej cytryny.
Próbując smak możemy go podkręcić szczyptą melasy-muscavado i suszonym zielem niedźwiedziego czosnku.
Tak
ugotowaną zupę, zostawiamy jeszcze pod przykryciem na rogrzanym palniku
na kolejne 10-15 minut do przemacerowania się. Po tym czasie zupę
możemy serwować, posypując zielem niedźwiedziego czosnku.
Obróbka termiczna tego dania jest zgodna z technologią, która nie narusza aktywności biologicznej użytych do niej produktów.
A mało tego - synergicznie, po kolei podności ich własciwości odżywcze, energetyczne i smakowe.
Dodane
na sam koniec czynne fermenty zakiszonego soku z cytryny, aktywizują
zdolnosci metaboliczne nie tylko samej potrawy, ale przede wszystkim
naszego układu trawienia.
====================================================================================================================
KARMELIZOWANA MARCHEWKA - doskonale
smakuje, a sposób jej przygotowania gwarantuje 100 % aktywność
biologiczną w naszych organizmach. Doskonałe danie na jesienno/zimowe,
szaro/bure chłodne dni.
Taką
marchewkę jemy na ciepło, a równie doskonała jest jako przystawka na
zimno, szczególnie na świeżutki pełnoziarnisty chlebek, oczywiście
własnego wypieku :) do
tego dobry kiszony ogórek i mamy organizm zaopatrzony; i w dobre
eneretyzujące cukry/błonnik i naturalne metaboliczne fermenty wraz z
solidna dawką soli mineralnych, których rola w ustrojowej przemianie
materii jest znacznie większa niż witamin.
Do
obróbki termicznej na oleju, warzyw i bulw korzeniowych dobrze jest
przygotować sobie samemu MASALE - mieszankę przypraw i zawsze mieć ją
pod ręką. Moja uniwersalna masala, którą stosuje na rozgrzany olej w
celu wydobycia jej właściwości energetyzujących i smakowych eterów,
składa się z; suszonych straków czerwonej i zielonej papryki, ziarna
kolendry, kolorowego pieprzu, gorczycy i obowiązkowo rozmarynu, który
zawiera w sobie olejki kwasu kaprylowego i laurynu. Składniki mieszanki ziół raczej w równych proporcjach, z przewagą papryk.
Jest to jedna z podstawowych wersji mieszanki i lubiana przktycznie przez każdego.
A z doświadczenia wiem, że niektórych przypraw zwłaszcza tych "głęboko" orientalnych niektórzy nie tolerują.
Wszystkie składniki połaczyć, zmielić w młynku i przechowywac w szczelnie zamkniętym słoiczku.
Składniki:
-- 5 średniej wielkości marchewek
-- 3 łyżki uniwersalnej masali
-- 2 łyżki melasy sypkiej muscavado
-- 2 łyżki nierafinowanego oleju kokosowego
-- 1/4 szklanki oleju z pestek winogron
-- 1 mały suszony strąk papryczki chili
-- sól zawsze musi być organiczna - morska lub kamienna nieoczyszczona
Przygotowanie:
Na
rozgrzaną, obowiazkowo żeliwną patelnie, wkładamy olej kokosowy i olej z
pestek winogron, oleje mieszamy drewniana łyżką, aby sie połączyły, na
rozgrzany olej wsypujemy masalę i szybciutko łyżką rozprowadzamy po
całej powierzchni tak, aby sie połączyła z olejem wtedy zachodzące
reakcje chemiczne uwalniają z ziół substancje czynne. Oczywiście trwa to
15-20 sekund. Do tak uaktywnionych ziół + pokrojoną w krążki o gr.0,5
cm marchewkę. Wszystkie składniki mieszamy do połączenia się i +
rozkruszony w palcach strąk chili, znowu dobrze mieszamy i TERAZ
dopiero + sól. Zmniejszamy płomień gazu, przykrywamy patelnie szklaną
pokrywką i dajemy marchewce 5 minut czasu na przemacerowanie się na
ogniu w ziołach. Po pieciu minutach + melasę i jeszcze raz mieszamy
wszystkie składniki, aby sie połaczyły. Jak melasa sie rozpusci w oleju i
sokach marchewki (ok. 1 min) to jest to moment kiedy należy przykryć
patelnie i wyłączyć gaz zostawiając ją na rozgrzanym palniku na kolejne
10-15 minut. Po tym czasie marchewka jest gotowa.
Najlepiej
smakuje z bulwą ugotowanego w ŁUPINIE/skórce ziemniaka polanego
mieszanką ziołowego oleju z karmelizowanej marchewki. Łupiny z ziemniaka
raczej nie jemy, chyba, że ktoś lubi.
Ziemniaków
nie powinno sie obierać, ponieważ wszystkie enzymy, które przetwarzają
skrobię w cukry proste znajdują się właśnie w jego skórce. Jeżeli więc
ugotujemy ziemniaki w skórkach otrzymamy w jego miąższu gotową, łatwo
przyswajalną przez organizm glukozę. Jeżeli natomiast obierzemy
ziemniaka, otrzymamy trudno strawialną czystą skrobie/krochmal.
A
w przypadku dolegliwości układu trawiennego/braku zdolnosci
metabolicznych, skrobia w ogole nie ulega rozszczepieniu i wtedy stanowi
dla organizmu substancje balastową, którą organizmu musi "gdzieś"
poupychać.
Natomiast
w przypadku spożywania skrobi ziemniaczanej w połączeniu z białkiem
mięsnym, nabiałem, jajami - wytwarza sie w jelitach ciężka trucizna -
solanina.
Na
temat kolejności dodawanych przypraw, wartości energetycznej żeliwa,
wartości bogactwa mineralnego melasy...itd...będę pisała stopniowo, w
kolejnych postach.
Oj, będzie kontrowersyjnie ;)
Na pierwszy "ruszt" w ogień dyskusji idzie - SOJA
SOJA - kontrowersyjna potęga, najłatwiej przyswajalnego przez organizm człowieka - białka !
Czy słusznie tak nagminnie krytykowana ?
Niestety, niesłusznie !
To globalny przemysł spożywczy i wielka polityka manipulacji genetycznej żywnością zdenatrualizowała ziarno soi.
A wszystko co jest zdenaturalizowane, nie tworzy zdrowego, organicznego życiu, a raczej - mutanty.
Przecież
komórka rakowa, to nic innego, jak nasza zdrowa komórka, która została
doprowadzona do takiego stopnia degeneracji - że musiała sie zmutować,
aby... nomen omen - przeżyć.
Osobiscie,
staje po stronie organicznie czystego ziarna soi i będę kolejno obalać
mity, dyskredytować rzekome naukowe dowody, a raczej czysto teoretyczne
argumenty - w zwiazku z rzekomą jej szkodliwoscią - ponieważ piszą o
niej laboratoryjni eksperymentatorzy, ci sami, ktorzy doskonale wiedza
jak cenne jest to ziarno i dlaczego tak sprawnie manipulują inżynierią
genetyczną na jego informacji
Zdroworozsądkowo:
jak ziarno soi może być szkodliwe dla człowieka, który codziennie jada:
mięso, nabiał, słodycze, rafinowane tłuszcze trans, konserwy
przemysłowe pasteryzowane w słoikach i puszkach, wszelkie napoje,
kolorowane, słodzone syntetycznymi słodami, chemicznie energetyzowane,
80 % żywności w supermarketach/sklepach spożywczych/restauracjach jest
po prostu na starcie - zdenaturalizowana - pozbawioną życia, martwą
komórką.
To jedzenie już jest chore.
Dlatego
cierpimy na problemy gastryczne, mamy zdegenerowane uklady trawienne;
grzybicą, przerostem patogennych bakterii, kwaśną, gęstą krew, miażdżycę
naczyń, alergię...W takiej sytuacji, jak zjemy nasiona strączkowe - to
musimy mieć wzdęcia i gazy. I nie jest to wina strączkowych, a braku
możliwości trawiennych naszych jelit, które nie sa już w stanie
przetrawić bardziej intensywnego pod względem dynamiki metabolicznej -
pokarmu.
Nie
ma co się oszukiwać, we wszystkich mięsach i rybach są jady trupie,
rozkładajacego się enzymatycznie wewnątrzkomórkowego, pozbawionego
energii życiowej - białka. Może świetnie "dosmaczonego" i
"zakonserwowanego" nie zmienia to jednak faktu, że po zjedzeniu tego
pseudo-jedzenia, ponowny jego rozkład, zaczyna
sie w przewodzie pokarmowym człowieka. Jako efekt rozkładu białek
nieboszczyka, i nie ma znaczenia czy tym nieboszczykiem jest człowiek,
czy krowa, czy ryba, albo kaczka, czy królik, kura, gęś...
Jemy
nafaszerowane antybiotykami, hormonami, pestycydami oraz uzdatniającą
chemią syntetyczną białko pochodzenia zwierzęcego i odzwierzęcego
(nabiał)
A
"dietetycy" biją na alarm, ostrzegając nas przed - FITO-estrogenem soi -
śmieszne to i infantylne zarazem. Boimy się informacji genetycznej
zmodyfikowanej soi, a nikt, nic nie mówi o informacji genetycznej
zawartej w każdej komórce, zjadanego przez człowieka, torturowanego i
zabitego zwierzęcia.
To teraz kolejne pytanie do wszystkich naukowych teoretyków.
Skąd tyle agresji na świecie ???
Skąd tyle walki o terytoria, autonomię, przetrwanie, podstawowe wartości, kulturę zachowań ???
Przecież
nie jesteśmy "dzikusami" a stopień naukowo - techniczny współczesnej
cywilizacji jest na najwyższym od tysiącleci poziomie.
Niestety - doświadczenie pokazuje nam czarno na białym, że ten najwyższy poziom osiagnęliśmy teoretycznie i... niszowo.
Ponieważ stosowane przez człowieka praktyki, kreują zupełnie odmienny obraz współczesnej rzeczywistości.
"nasze ciała i umysły to końcowy produkt tego co zjedliśmy"
Najwięcej
cierpienia, jawnej bądź ukrytej agresji i bezduszności jest w
społecznościach odżywiających sie białkiem zwierzęcym. Weźmy za przykład
Azje, gdzie soja jest najczęściej spożywana i w miarę organicznie
przetwarzana. Każdy dietetyk powołuje się na zmniejszone ryzyko
zachorowania w tym rejonie świata na raka piersi czy prostaty. Ale już
mało kto mówi o tym jak surowa i bezduszna tradycja rządzi tą częścią
świata i przekłada się na praktyki polityczne.
A więc nie soja jest dla człowieka zagrożeniem, a raczej człowiek jest zagrożeniem dla soi.
Dzisiaj
popracowaliśmy troszeczkę umysłowo, ale jutro już będzie konkretny
przepis na... karmelizowaną żywą :) marchewkę z prawidłowo ugotowanym
ziemniakiem czyli full odżywianie dla naszego mózgu, którego jedynym
paliwem jest czysta glukoza, a potrzebuje jej codziennie, aż 150 gram
!!!
A
do soi wrócimy w kolejnych postach, już też z konkretnym przepisem
na... pasztet z okary czyli śruty sojowej, która zawiera 40 % żywego
białka - czystego budulca dla tkanek naszego ciała. Codziennie w
organizmie samoistnie obumiera kilkadziesiąt milionów komórek, musimy
miec świadomość, ze trzeba te "gruzowiska" najpierw uprzątnąć, a potem
dostarczyć nowego budulca. Szczególnie młodym organizmom.
http://www.znatura.pl/rzecz-o-jedzeniu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz